Terry Richardson to człowiek którego nie sposób pominąć wymieniając nazwiska sławnych fotografów. Syn amerykańskiego fotografa mody Boba Richardsona i aktorki Normy Richardson przyszedł na świat w 1965 roku w Nowym Jorku. Wychował się w Hollywood, a jego dzieciństwo nie należało do łatwych. Ojciec zmagał się ze schizofrenią i często mówił synowi, że niczego sam w życiu nie osiągnie. Gdy Terry miał 9 lat jego matka uległa poważnemu wypadkowi, który trwale uszkodził jej mózg i przykuł ją do łóżka. Dodatkowo rodzice ze względu na wykonywany zawód nie mieli dla niego czasu, a gdy miał pięć lat rozwiedli się. Gdy miał 14 lat zajęła się nim babcia, z którą żył w bardzo ciężkich warunkach, wręcz na skraju nędzy. To sprawiło, że od dziecka potrzebował wsparcia psychiatry, gdyż nie umiał sobie poradzić ze stresem i agresją. W wieku 10 lat sięgnął po pierwsze używki: marihuanę i alkohol. Regularnie pije, ćpa i fascynuje się pornografią. W wolnym czasie gra w zespołach rockowych m.in. Angered Citizens, Baby Fist, SSA, Middle Finger i marzy o punkrockowej karierze. Gdy ukończył 18 lat wyniósł się wraz ze matką z Hollywood do miasteczka Ojai. Tam popadł w uzależnienie od heroiny i konflikty z prawem.
Pierwszy aparat dostaje w prezencie od matki. W poszukiwaniu pracy zaczyna asystować przy sesjach zdjęciowych. Twierdzi, że to łatwy i przyjemny zarobek. W 1989 roku stwierdził, że zacznie pracować na własny rachunek.
Od tej pory ciągle robił zdjęcia i z uporem wysyłał je do różnych magazynów. Pomimo że długo nikt nie zwracał uwagi na jego prace, to konsekwencja w działaniu w końcu została nagrodzona. Karierę zaczął od pracy dla gejowskiego magazynu The Advocate. Pomagał mu ojciec, który w branży ma dość ugruntowaną pozycję. Ich wspólne prace pojawiły się w Glamour, Mademoiselle i Vibe. Terry pracuje nad swoim warsztatem pod okiem ojca i dzięki znajomościom, które nabył podczas asystowania, zaczyna się rozkręcać.
Jego spontaniczny, niedbały styl staje się wkrótce rozpoznawalny. Terry zaczyna słynąć z tego, że na sesje przychodzi totalnie nieprzygotowany i nie przykłada wagi do żadnych szczegółów. Liczy się dla niego świeżość, energia, luz. Cechuje brak tabu i zahamowań. W nosie ma wszelkie normy kulturowe i społeczne. Posługuje się analogowym amatorskim, tanim aparatem z wbudowaną lampą błyskową, epatuje nagością, wplata elementy pornograficzne i miesza konwencje. Jego zdjęcia są często kolorowe i wywołują uśmiech na twarzy, a jak sam twierdzi techniczne parametry nie mają dla niego żadnego znaczenia.
W 1993 roku pojawia się jego pierwsza samodzielna sesja dla magazynu Vibe, za którą otrzymał nagrodę na Festival de la Mode.
Terry postanowił wyjechać do Nowego Jorku. Swoim niechlujnym i obskurnym portfolio starał się zainteresować największe magazyny mody. Przysłowiowymi drzwiami do kariery stała się dla niego propozycja od dyrektora artystycznego magazynu The Face. Wkrótce jego styl okazuje się pożądanym przez kolejne znane magazyny, a Terry wypływa na głębokie wody. Fotograf często otacza się nagimi kobietami i sam lubi się rozbierać. Wygląda na osobę, która bezkrytycznie uwielbia samego siebie. Wytatuowany, ze złośliwym uśmieszkiem wychylającym się spod wąsów, w okularach z charakterystycznymi oprawkami, wygląda jak drobny przestępca. Pomimo szokującego stylu bycia i nieokiełznanego charakteru świat mody zaczyna się z nim liczyć.Jego zdjęcia ukazują się w Vanity Fair, Harper’s Bazaar, i-D, Vice, Rolling Stone, GQ i we wszystkich światowych edycjach Vogue’a.
Staje się ulubieńcem sław, a przed jego obiektywem chcą się znaleźć największe gwiazdy. Lindsay Lohan, Lady Gaga, Madonna mają Terry’ego za boga fotografii. Lohan pozowała dla niego z pistoletem przy skroni, Cyrus Miley i Lady Gaga topless. Miło współpracę z nim wspomina Charlize Theron oraz sam Barack Obama, którego sfotografował w 2012 roku. Nie sposób wymienić wszystkich, którzy z nim pracowali, bo lista jest bardzo długa: Sharon Stone, Gwyneth Paltrow, Cameron Diaz, Megan Fox, Liza Minnelli, Katy Perry, Kate Moss, Kim Kardashian, Samuel L. Jackson, Tracy Morgan, Jared Leto, Amy Winehouse, Jon Bon Jovi, Pharrell Willams, Marilyn Manson, Lil Wayne, Daft Punk to tylko kilka przykładów.
Na koncie ma współpracę z ogromną wręcz ilością koncernów między innymi: Gucci, Levi’s, Chloe, Carolina Herrera, Miu Miu, Eres, Tommy Hilfiger, Club Monaco, Supreme, Hugo Boss, Anna Molinari, Stussy, Baby Phat, Jigsaw, Costume National, Hysteric Glamour, Matsuda. Diesel i Sisley w dużej mierze jemu zawdzięczają swój komercyjny sukces. Nikogo nie przeraża sposób w jaki pracuje, domy mody wręcz zabiegają o kampanie wykreowane przez rozpustnika Richardsona.
W szczytowym dla siebie okresie Terry Richardson został zaproszony do edycji 37. kalendarza Pirelli na 2010 rok. Nowojorczyk robi trzydzieści zdjęć dwunastu modelkom w brazylijskiej dżungli i na plażach w otoczeniu egzotycznych zwierząt. Sesja nawiązuje do lat 60. i 70., urzeka prostotą, autentyczną atmosferą i ukazuje w pełni naturalną kobiecość.
– Wielki fotograf stara się uchwycić chwilę. Właśnie dlatego fotografuję bez dodatkowego sprzętu i bez pomocy asystentów. Moja technika opiera się na braku techniki. Obiektywem jest moje oko, moja charyzma, moja umiejętność dostrzegania chwili i prawdy w dowolnej postaci: ujęcia, kolorów, świata, scenerii. To one stanowiły zawsze sedno mojej sztuki fotograficznej – mówi Richardson. Na zdjęciach pojawiły się między innymi: Catherine McNeil, Eniko Mihalik, Abbey Lee Kershaw, Miranda Kerr, Marloes Horst, Lily Cole i Daisy Lowe.
Artysta nakręcił również kilka teledysków, między innymi dla Lady Gagi Do What U Want i Miley Cyrus Wrecking Ball. Miley w teledysku tańczy nago i huśta się na kuli do wyburzania budynków. Nagranie szokuje, bulwersuje i co za tym idzie bije rekordy oglądalności (w ciągu niecałej doby doczekało się ponad 16 milionów odtworzeń).
Owocem współpracy jednej z najbardziej kontrowersyjnych artystek sceny muzycznej Lady Gagi i Terrego Richardsona oprócz wymienionego wideoklipu, jest dokumentalny album Lady GaGa X Terry Richardson. Ukazał się na rynku w 2011 roku i na 360 stronach zawiera czarno-białe i kolorowe zdjęcia, które Terry robił piosenkarce przez jedenaście miesięcy. Podążał za nią między innymi przez całą trasę koncertową promującą krążek Monster Ball, był z nią na rozdaniu nagród MTV Video Music Awards w 2010 roku czy na pokazie Thierry’ego Muglera w Paryżu. Był też przy niej nawet w tak prozaicznych sytuacjach jak mycie zębów. Zarejestrował sto tysięcy intymnych i prowokacyjnych zdjęć artystki.
Na temat jego pracy krążą legendy. Cały świat obiegła wieść o jego seksualnych nadużyciach wobec modelek, niejednoznacznych zachowaniach i niekonwencjonalnym podejściu do pracy. Dlatego od 2005 roku magazyn Vogue zaprzestał z nim współpracy, a w branży modowej zaczęto go bojkotować. – Nikogo nie wykorzystuję. To nie moja bajka. U mnie na sesji każdy musi się dobrze bawić – tłumaczy artysta. Twierdzi, że starał się zachowywać tak, aby wszyscy czuli totalny luz i pozbyli się jakichkolwiek zahamowań. Nadmienia, że seks jest nieodłącznym elementem jego sesji i jeśli ktoś pracuje w tej branży, powinien o tym po prostu wiedzieć. Jednak osób, które poczuły się dotknięte zachowaniem artysty jest sporo, a świat podzielił się na tych, którzy mu wierzą i tych, którzy go nienawidzą. – Współpracowałem z wyrażającymi na to zgodę dorosłymi kobietami, które miały pełną świadomość natury tych prac i nigdy nie wykorzystałem ani nie zmuszałem kogoś do czegoś, czego nie chciał zrobić – tłumaczył fotograf. Jednak wiele osób pracę z nim wspomina jako dobrą zabawę, a modelki przyznają, że miały w nim przyjaciela. W 2012 roku miała miejsce pierwsza solowa wystawa prac Richardsona pt. Terrywood w galerii OHWOW w Los Angeles.
Ile w Terrym Richardsonie jest autentyzmu, a na ile jest to poza, nie wie nikt. Na pewno jest to postać niezwykle wyrazista i nietuzinkowa, a jego dotychczasowy dorobek jest niepowtarzalny.