zachwyt, inspiracja, pragnienia, zmysł, smak, ciekawość, zapach, pożądanie, piękno

Miliard dolarów za współczesne dzieła sztuki

Na uroczystości uświetniającej przekazanie tego bezcennego daru nie zabrakło śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku: wpływowych dyrektorów czołowych nowojorskich muzeów, finansowych potentatów, właścicieli galerii i modnych artystów. Było to wydarzenie towarzyskie sezonu. Warty miliard USD (jeszcze raz: miliard) podarunek Leonarda Laudera dla Metropolitan Museum of Art (Met) obejmował 81 kubistycznych prac Picassa, Braque’a, Grisa i Légera. Licznie stawiali się przedstawiciele kosmetycznej dynastii Estēe Lauder, włączając młodszego brata Leonarda Laudera, honorowego przewodniczącego Metropolitan Museum of Art oraz Ronalda Laudera, uznawanego za największego kolekcjonera sztuki w Stanach Zjednoczonych. Pojawili się również reprezentanci Museum of Modern Art (MoMA), m.in.: dyrektor Glenn Lowry i przewodniczący, magnat rynku nieruchomości Jerry Speer. Był tam również, zasiadający zarówno w radzie Metropolitan Museum of Art, jak i Museum of Modern Art, miliarder Leon Black, a także przedstawiciele Whitney Museum of American Art: dyrektor Adam Weinberg, współprzewodniczący rady, były wiceprezes Goldman Sachs, Robert Hurst oraz Brooke Garber Neidich, żona byłego partnera Goldman Sachs Daniela Neidicha. Jednym słowem: socjeta. Wszyscy ci ludzie walczą między sobą o najistotniejszą z ich punktu widzenia kwestię – jak największą liczbę odwiedzających ich muzea. A także o splendor i zaszczyty. 

 

Mistrzowski ruch kosmetycznego potentata 
Nic zatem dziwnego, że Leonard Lauder, określany szarą eminencją branży kosmetycznej pławił się w blasku chwały. Z okazji przekazania daru wygłosił lakoniczny komunikat: Ta kolekcja jest darem dla mieszkańców Nowego Jorku. Podziękował również Thomasowi Campbellowi, dyrektorowi Metropolitan Museum of Art oraz jego poprzednikowi, Philippe’owi de Montebello, z którym rozpoczął rozmowy na temat tego pomysłu kilka lat wcześniej. Wspomniał również swoją zmarłą trzy lata temu żonę, która zawsze kochała przychodzić do Met, podziękował synom, bratu oraz narzeczonej, 76-letniej fotografce Judy Glickman. Po tej bardziej „rodzinnej’ części wydarzenia, na pogawędkę zostali zaproszeni dyrektorzy Gugenheima, New Museum i Studio Museum w Harlemie. Dotyczyła ona rywalizacji pomiędzy nowojorskimi muzeami. 
Dwa dni później krytyk sztuki, Roberta Smith, nawiązała do tego wydarzenia. Według niej podarunek Laudera wypełnił jedną z największych luk w zbiorach Met. Muzeum posiadało okazałą kolekcję XX-wiecznej sztuki, ale wśród eksponatów niewiele było dzieł kubistycznych. Od teraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej nie jest jedynym w mieście posiadającym imponujący zbiór tego kierunku. Z kolei Ariella Budick na łamach Financial Times przewiduje nadejście „muzealnej wojny”. Według niej jednym wspaniałym darem Leonard Lauder spowodował, iż Met zaczął liczyć się w zupełnie nowym obszarze i zaczął konkurować z MoMA. Ta rywalizacja odbywa się przecież również pomiędzy dwoma braćmi Lauder, choć nie posiada ona tak ostrej formy, jak się powszechnie sądzi. Nie zmienia to krążącej wśród rynku domów aukcyjnych opinii, że to Metropolitan ma obecnie najwięcej asów w rękawie. Uważa się, że w najciekawszym kierunku idzie rozwój Met i Whitney Museum, podczas gdy MoMA wydaje się zostawać w tyle. Jak twierdzi John Richardson, biograf Pabla Picassa, Met pretenduje do bycia postrzeganym jako bardziej nowoczesne i posiadające zróżnicowane zbiory. Muzeum Guggenheima nie figuruje w tych zestawieniach, ponieważ koncentruje się bardziej na inwestycjach w zbiory swojej siedziby w Abu Dhabi. 
Nagłówki gazet, za sprawą wyjątkowo hojnego daru, zaczęły porównywać Laudera do dotychczasowych największych fundatorów, takich jak Michael Rockefeller, Walter Annenberg, Henry Osborne Bavemeyer i Robert Lehman. Campbell m.in. tak skomentował ten niecodzienny prezent: Ten jeden gest sprawił, że znaleźliśmy się w czołówce posiadaczy XX- wiecznej sztuki. To niepowtarzalna kolekcja, coś, o czym dyrektorzy muzeów mogą tylko śnić. 

 

O dyrektorze, co się kulom nie kłaniał 
Z kolei wybór Thomasa P. Campbella, wówczas 46-letniego na dyrektora Metropolitan Museum of Art w 2008 roku był pewnym zaskoczeniem. 

I niewielu spodziewało się, że urodzony w Singapurze absolwent Oxfordu, specjalista od gobelinów z muzealnego Departamentu Europejskiej Rzeźby i Sztuk Dekoracyjnych tak śmiało wkroczy na terytorium długo uważane za domenę MoMA. Jednak wkrótce stało się jasne, że największe muzeum sztuki na zachodniej półkuli i jego skromny dyrektor zyskują na znaczeniu, a MoMA, największe muzeum sztuki współczesnej na świecie i jego zdecydowanie nieskromny dyrektor powinni mieć się na baczności. Mimo to Campbell twierdził, że nie próbował umniejszyć znaczenia MoMA i z nim rywalizować. Jego zdaniem MoMA jest wiodącą instytucją w tej dziedzinie i nie zamierza z nią konkurować. Chce natomiast umożliwić zwiedzającym Metropolitan podziwianie sztuki zarówno w kontekście 5000 lat jej historii, jak i opowieści o XX wieku. Dzięki darowi Laudera dla MoMA miłośnicy sztuki zyskali kolejne miejsce, w którym mogą podziwiać jej współczesne dokonania. 

W momencie gdy Campbell oficjalnie rozpoczął pracę jako dyrektor Met w 2009 r.,
rozmowy pomiędzy jego poprzednikiem, Montebello i Lauderem dotyczące jego daru, już trwały. Dyskutowali oni również o rosnącej potrzebie znalezienia większej przestrzeni, by móc pokazywać zarówno ekspozycje stałe, jak i coraz bardziej gigantyczne prace tworzone przez współczesnych artystów. 11 maja 2011 roku dyrektorzy Whitney Museum of American Art i The Metropolitan Museum of Art wspólnie ogłosili podpisanie dokumentu o wieloletniej współpracy, która ma się rozpocząć w tym roku. W ramach umowy Metropolitan Museum ma możliwość ekspozycji wystaw w dotychczasowej siedzibie Whitney – w zabytkowym budynku przy 945 Madison Avenue, przez okres 8 lat, z możliwością przedłużenia współpracy. Inicjatorem tej umowy był nie kto inny jak Leonard Lauder, emerytowany przewodniczący Whitney Museum. Na dowód czystych intencji i początek udanej współpracy Lauder podarował Whitney niebagatelną sumę 131 milionów USD. Umowa ta uważana jest za niezwykle korzystną dla obu stron, a ich przedstawiciele publicznie zapewniają o jej pozytywnych skutkach, którymi z pewnością cieszyć się będą mogli przede wszystkim zwiedzający. Dla Whitney oznacza to przede wszystkim możliwość rozwoju w centrum miasta bez troski o koszty operacyjne wynikające z utrzymania dwóch siedzib. 

 

Kuratorzy na wagę złota 
W listopadzie 2012 roku Met ogłosiło, że Nicholas Cullinan – młody kurator specjalizujący się w międzynarodowej i współczesnej sztuce z Tate Modern – rozpocznie pracę w Met już na wiosnę. W maju natomiast muzeum zapowiedziało, iż planuje remont galerii sztuki współczesnej i nowoczesnej. Ta część (Lila Acheson Wallace Wing) była problematyczna od dnia jej powstania w 1987 roku. Nawet jej architekt, Kelvin Roche, przyznał magazynowi Time, że nie została wybudowana w odpowiedni sposób i nie był z niej nigdy zadowolony. Głównym problemem, zarówno dla kuratorów jak i zwiedzających, była trudność pokazania dzieł w odpowiedniej chronologii. Muzeum oficjalnie nie wybrało jeszcze architekta, nie ujawniło też jaką kwotę planuje przeznaczyć na tę inwestycję, jednak Campbell już ogłosił, iż będzie to najważniejszy projekt budowlany zrealizowany w Nowym Jorku w ciągu najbliższych 10 lat. Dyrektor ma nadzieję uczcić nim 150-lecie istnienia Met, która to rocznica przypadnie na rok 2020. Jak stwierdził, chciałby stworzyć piękne przestrzenie, w których kolekcjonerzy sztuki współczesnej i nowoczesnej mogliby zobaczyć prace jako część szerszej opowieści, tak jak zrobił to Leonard Lauder. Jednak to z kolei obliguje do uzupełnienia zbiorów o takie kierunki jak dadaizm, surrealizm czy pop art. Dopiero wówczas bowiem podarowaną kolekcję będzie można zobaczyć i zarazem podziwiać w szerszej perspektywie, tak jak życzy sobie tego Campbell.
Wystawa Niedokończone, mająca zostać zainaugurowana 7 marca 2016 roku w Metropolitan Museum, bada fascynację niedokończonymi pracami – od renesansu po współczesność. Kuratorem jest Andrea Bayer z Departamentu Obrazów Europejskich oraz Nicholas Cullinan. Ta rozpoczynająca nowy rozdział w historii Metropolitan Museum wystawa zostanie otwarta 50 lat po tym, jak Henry Geldzahler rekomendował stworzenie departamentu sztuki współczesnej. Wtedy też po raz pierwszy pod rządami Met zwiedzającym udostępniony będzie budynek Breuer. 


Pieniądze otwierają drzwi 
A jak zostać członkiem rady nadzorczej muzeum? Znajdujące się na koncie miliony mają zasadnicze znaczenie. Tzw. „wpłaty inicjacyjne” poszczególnych członków rady mogą się różnić i podlegają tajemnicy strzeżonej przez urzędników tych instytucji. Najbogatsi potencjalni kandydaci na członków rady mogą zostać poproszeni o wpłatę 10 milionów dolarów lub nawet więcej. Większość osób z zarządu wpłaca również ogromne dotacje roczne, a także fundusze na bieżące wydatki, takie jak np. gale muzealne. W 2004 roku magazyn Time opublikował informację, że na cele rozwoju MoMA, 50 z 57 członków rady wpłaciło po 5 milionów dolarów lub więcej. Pod rządami Campbella wpłaty te zdecydowanie wzrosły i z poziomu 4,7 milionów osiągnęły wysokość 6 milionów dolarów rocznie. Dyrektor pomimo dużej sympatii, jaką jest darzony, spotykał się też z krytyką za zbyt biznesowe podejście do funkcjonowania muzeum. Jednak to właśnie jego siła i sposób kierowania instytucją są uznawane za jedną z przyczyn tak prężnego rozwoju muzeum. 

 

Właściwy człowiek na właściwym miejscu? 
O ile działalność Toma Campbella powoduje wzrost wartości muzeum, o tyle Glenn Lowry, od dwóch dekad dyrektor MoMA, wciąż spotyka się z krytyką i wywołuje kontrowersje na każdym kroku. W artykule magazynu The New York Review pod znaczącym tytułem: MoMA: A Needless Act of Destruction, Martin Filler twierdził, że Lowry już wcześniej, jeszcze jako dyrektor Art Galery of Ontario w Toronto, uznawany był za człowieka nie znoszącego sprzeciwu. Filler zwrócił uwagę czytelników na jeszcze jedną przyczynę niezbyt pochlebnych opinii na temat dyrektora MoMA. Przypomniał fakt odejścia w 2001 roku ówczesnego głównego kuratora obrazów i rzeźby, Kirka Varnedoe’a, który zmarł na raka dwa lata później. Jak przyznał były kurator MoMA, Robert Storr, który odszedł rok po Varnedoe’u, Lowry był zazdrosny o wszystkie działania Vernadoe. Zamiast pozwolić wykonywać swoim kuratorom ich pracę jak najlepiej, wykraczał poza swoje kompetencje, niszczył ich szanse na rozwój i awans. Nieoczekiwane odejście tych dwóch najbardziej podziwianych postaci związanych z MoMA sprowokowało szereg pytań w kręgu sztuki dotyczących stylu zarządzania Lowry’ego. Robert Storr na łamach Times’a stwierdził, iż jego zdaniem Lowry po prostu nie rozumie współczesnej i nowoczesnej sztuki. Jednak jak poinformował jeden z członków zarządu MoMA, pomimo licznych spekulacji w obliczu rosnącej fali krytyki, jego zawodowa przyszłość wydaje się być zabezpieczona. Podano do publicznej informacji, iż kontrakt z 60-letnim Lowrym został przedłużony o kolejne 5 lat, do czasu jego emerytury. 

 

Co w najbliższym czasie? 
W MoMa nie zasypują gruszek w popiele – Klaus Biesenbach – jeden z czołowych kuratorów muzeum – właśnie otworzył retrospektywną wystawę Björk. Następna w kolejności jest retrospekcja sztuki Yoko Ono One Woman Show 1960-1971, zaplanowana na maj. Są przełomowymi artystkami swoich generacji i dlatego robię te wystawy, powiedział. W grudniu MoMA otworzyło The Forever Now, której kuratorem jest Laura Hoptman. Wystawa obejmuje obrazy 17 artystów, wśród których znalazły się nazwiska Rashida Johnsona, Julie Mehretu, Kerstin Brätsch, Joe Bradley’a i Marka Grotjahna. Była to pierwsza przekrojowa prezentacja współczesnego malarstwa pokazana w MoMA od kilku dekad. Z kolei 1 maja muzeum Whitney otworzy największą dotychczas ekspozycję swojej stałej kolekcji, wystawioną na ogromnej przestrzeni, obejmującą zarówno część wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Znajdą się na niej prace wybitnych artystów od Georgii O’Keeffe i Edwarda Hoppera po Cindy Sherman i Jeffa Koonsa. Weinberg pytany o zaostrzającą się ostatnio konkurencję między tymi trzema najważniejszymi, nowojorskimi muzeami odpowiada: To świetny moment dla wszystkich nowojorskich muzeów i dla środowiska artystycznego. Wszyscy bierzemy udział w większym kulturowym projekcie, mającym na celu wspierać artystów i sztukę. To jest najważniejsze. Nie sposób się z nim nie zgodzić. 
Na podstawie tekstu Boba Colacello, Vanity Fair US nr 2/2015


W zasadzie powinienem dokończyć rozpoczętą w poprzednim numerze opowieść o Azji, gdzie po przygodach w Malezji, na wyspie Langkawi i w Wietnamie, w Sajgonie, poleciałem do Tajlandii, ale pomyślałem sobie, że raz, co za dużo to niezdrowo, dwa, sam Bangkok to za mało, żeby napisać fajnie o tym kraju.

Urzeczeni niezwykłością tego kraju postanowiliśmy opisać to, co przez kilka dni udało nam się tu zobaczyć, czego posmakować i czym nacieszyć oczy
 

Sztuka jako odtrutka na rzeczywistość. Sztuka jako lustro, bo kto inny pokaże dosadniej? I wreszcie sztuka jako wyraz kontestacji.